Karolina Malinowska, topmodelka na emeryturze, mama trzech synów, kobieta zdroworozsądkowa
Dla Malinowskiej zmiana z topmodelki w mamę trójki dzieci była czymś zupełnie naturalnym - jak mówi - zawsze marzyła o pięcioosobowej rodzinie i taką ma. Nie przejmuje się opiniami na swój temat, szczerze opowiada o tym, czym inni rodzice wolą się nie chwalić. Jest inspirująca przede wszystkim dzięki swojej normalności - bo tak jak nam wszystkim, zdarza jej się wstać bladym świtem, żeby jako pierwsza stanąć w kolejce po wymarzony plecak dla syna z limitowanej kolekcji ze znanego dyskontu.
Piękna, tajemnicza, eteryczna
Osoby, które interesują się modą, doskonale pamiętają Karolinę Malinowską z czasów, kiedy była jedną z pierwszych polskich modelek, którym udało się zrobić spektakularną karierę za granicą. - Miała wtedy talię zbliżoną do 50 cm, niewielki biust, wąziuteńkie biodra, lekko odstające uszy, ogromne oczy i nos z malutkim garbkiem. Wyróżniała się na tle innych modelek - miała w sobie nieśmiałość, była eteryczna, jakby stojąca z boku. W tamtych czasach zrobiła imponującą karierę - chodziła na wybiegu u najlepszych projektantów, pracowała w Paryżu, Londynie, Nowym Jorku. Młodziutką Polką zachwyciła się Miuccia Prada i Karl Lagerfed, który sam ją fotografował. Malinowska pracowała dla Chanel, Givenchy, Moschino, Louis Vuitton, Armani, Missoni czy Marca Jacobsa.
Ta jej tajemniczość, jak się później okazało, była spowodowana nieśmiałością i. kompleksami. Debiutująca w 1998 roku piętnastolatka wyrwała się z Łodzi do wielkiego świata zauważona przez scouta najbardziej w tamtych czasach znanej agencji Model Plus.
- Do dziś pamiętam, jak wraz z bratem sprzedawałam kwiaty i śliwki na przystanku, żeby zarobić pieniądze na żeton, aby móc zadzwonić do Warszawy - wyznała w rozmowie dla dwutygodnika “Viva!”. Sukces Malinowskiej przyszedł szybko, ale okupiony był naprawdę ciężką pracą. - Zawód modelki, to najlepsze co mnie spotkało. Pokazał mi świat, dał szansę pomóc rodzinie. Totalnie zmienił moje życie - tłumaczyła w tym samym wywiadzie.
Na swój profil na Instagramie wrzuca zresztą od czasu do czasu zdjęcia, na których widać, jak świetną i intrygującą modelką była - wyróżniała się zwłaszcza na wybiegach. Karierę skończyła w 2003 roku - wtedy także poślubiła dziennikarza TVN, Oliviera Janiaka. Dziś Karolina ma 37 lat, od szesnastu tego samego męża i trzech synów: dziesięcioletniego Fryderyka, ośmioletniego Christiana i sześcioletniego Juliana.
Zdrowy rozsądek i ujmująca normalność
To, co wyróżnia Karolinę pośród innych znanych twarzy, to fakt, że mocno stąpa po ziemi i ma do siebie ogromny dystans. Jak sama napisała:
Według niektórych internautów powinnam mówić o sobie: "Cześć, nazywam się Karolina Malinowska, jestem paszczurem, samozwańczą ikoną mody oraz najlepszą matką Polką w tym kraju, z mężem gejem, miło mi cię poznać".
To oczywiście żart z tego, jakie Malinowska czyta na swój temat opinie. I dowód na to, jak wiele wymagamy od kobiet i jakie mamy wobec nich wygórowane oczekiwania. Bo Karolina Malinowska ma zdecydowanie trudniej niż anonimowe kobiety, które nigdy nie paradowały po światowych wybiegach. Wciąż ocenia się jej urodę, młodość i sylwetkę. Malinowska dorastała na oczach Polski, w tym czasie trzykrotnie była w ciąży, zmieniała się fizycznie. “Mnie (...) się zarzuca, że wiecznie chodzę w worach. A chodzę w nich i będę w nich chodzić, bo mam wielki brzuch po trzech ciążach i nie mam figury, żeby wkładać dopasowane sukienki. I co? Mam teraz przepraszać za to?” - tłumaczyła naturalną zmianę sylwetki po trzech ciążach.
Mama przede wszystkim
Karolina w swoim opisie na Instagramie ma napisane: “modelka, prezenterka TV, dziennikarka”. Jak sama jednak zapewnia, przede wszystkim jest jednak mamą swoich synów. I to taką normalną, z sukcesami i porażkami - jak my wszystkie. W rozmowie dla “Mamo, to ja” dała tego dowód: “Nie będę udawać, że wiem i umiem wszystko. Jeśli mnie np. zapytasz, czy mi dziecko spadło z kanapy, to: tak, spadło. Najstarsze. Strasznie się wtedy bałam, płakałam, że na pewno mu się coś stało, ale na szczęście wszystko skończyło się dobrze. A co mi tam, [nie wstydzę się tego] napisz o tym”.
Pełen podziwu dla wkładu w życie rodziny jest mąż Malinowskiej, dziennikarz i prezenter Olivier Janiak. W rozmowie “Wywiadówka” dla portalu Babybyann powiedział:
“[Moja żona] też ma prawo do własnego życia. Teraz po 9 latach zaczęła studia psychologiczne, wreszcie może zrobić coś dla siebie. (...) Zawsze będę wdzięczny Karolinie, że 7 lat swojego życia zawodowego, osobistego rozwoju poświęciła na to, żeby nasze dzieci miały najlepiej. Dziś jest taki moment, że chłopcy idą do szkoły, a ona może zacząć żyć choć odrobinę własnym życiem. Ma szansę i prawo mieć moment dla siebie, a matką nie przestanie być ani na chwilę”.
W Karolinie podoba się nam zdrowe podejście do życia, bliskie przyjaźnie, które utrzymuje w trudnym świecie show-biznesu, zapał, jaki ma w sobie, optymizm. Jakby wciąż pamiętała o swoim dzieciństwie w Łodzi, o tym, ile dostała od życia, i doceniała wszystko, co przynosi jej los. Mogłaby jej uderzyć woda sodowa do głowy, ale sądząc po wpisach na Instagramie, tak się nie stało, a Malinowska z łatwością zachowuje niezmienny od lat poziom szczerości i prostolinijności.